Nim
jeszcze posypaliśmy głowy popiołem w Środę Popielcową, tym
samym rozpoczynając Wielki Post i przygotowanie do Świąt Wielkiej
Nocy, dzięki inicjatywie Beaty i Andrzeja (dziękujemy serdecznie za
pomysł i poświęcenie sobotniego poranka na przystrajanie sali)
dzieci przygotowujące się do wczesnej Pierwszej Komunii Świętej
oraz inne dzieciaki z Dominikańskiego Duszpasterstwa Rodzin i
jeszcze skądinąd, mogły wziąć udział w karnawałowym balu
przebierańców.
Pomysł
okazał się dobry, dzieci było sporo, a licząc z bawiącymi się
też dorosłymi – możemy odnotować kolejny sukces! Przebrań i
pomysłów było bardzo wiele i bardzo okazałych. Ania wystąpia
jako Carmen, Piotruś był Super Antkiem, sporo dziewczynek było
księżniczkami, był też co najmniej jeden pirat i jeden
jednorożec, i jedna latająca biedronka. Wydaje się jednak, że
najbardziej zapadał w pamięć różnie interpretowany strój
Bogusia, którego żywa barwa i kłapciate uszy rozpoznawane były
jako zielony królik, względnie smok, jaszczurka, a ostatecznie
okazały się słynnym Zielonym Jamnikiem z Niskopodłogowych
Autobusów Solaris. Beat this!
Poza
bujaniem się do dynamicznej playlisty, dzieci brały udział w
zabawach, z których część służyła wyłącznie celom
integracyjno-tanecznym (np. taniec z balonem, brakujące krzesła [w
wersji na znane nam kolorowe maty], taniec z zamarzaniem), a inne
powtarzały wiedzę o roku liturgicznym, elementach mszy świętej
oraz przedmiotach wykorzystywanych w jej ramach. Były też pytania o
imiona, zwierzęta itd. A wszystko to w rytm sunącego z dala
pociągu... O ponadnaturalnym wsparciu dla przedsięwzięcia niech
świadczy fakt, że balony w zasadzie dzieciom nie pękały i
przyjamniej nasze wciąż nie najgorzej się trzymają, a relacja
jest przecież solidnie spóźniona.
Po
przeszło dwóch godzinach tańca, zabaw i podjadania agapowych
słodyczy – dzieci zdemolowały wystrój sali i z balonami pod
pachami, zmęczone, ale szczęśliwe ruszyły w stronę słońca,
które niedługo miało zacząć zachodzić.
Ledwie
cztery dni później karnawał ostatecznie przegrał wojnę z postem,
ale, jak widać, nie obyło się bez walki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz